Rozpoczęliśmy w zeszłą niedzielę Adwent, okres liturgiczny poprzedzający Święto Bożego Narodzenia. Jak co roku chcemy, by ten święty czas, pełen uroczystej wzniosłości i atmosfery powszechnej życzliwości nie został przegapiony, nie przeminął tak po prostu, nic nie zmieniając w naszym życiu. Czynimy wiele postanowień, planujemy czasem szczególny rodzaj postu, a nawet ascezy, żeby choć raz w roku zerwać z konsumpcyjnym stylem życia, jaki nadszedł do nas niestety z Zachodu. Pragniemy przeżyć ten święty okres w domowym zaciszu i cieple ogniska rodzinnego, z wszystkimi, nieraz dawno niewidzianymi osobami, bliskimi sercu. Niektórzy pragną też “czegoś więcej” - pomyślnej zmiany w pracy, wyjście z samotności, poznanie kogoś wyjątkowego, a nawet pokonania choroby, ulgi w codziennym cierpieniu, przebaczenia i pojednania w relacjach, wreszcie - powrotu do życia z Bogiem stale, na każdy dzień. Piękne są nasze postanowienia - czynimy ich wiele, czasem zbyt wiele, a czasem tylko jedno określone: mocne postanowienie poprawy w sprawach moralnych, strefie naszych upadków, słabości, wad i przede wszystkim powszednich grzechów i grzeszków. Gdzieś w tyle głowy mamy jednak wątpliwość, czy aby znowu nie skończy się na robieniu setnych zakupów w pięknie udekorowanych centrach i galeriach handlowych, gotowaniu, smażeniu i przygotowaniu Wigilii i obiadu świątecznego, czy aby znowu nie umknie nam to, co jest w tym świętym czasie najważniejsze: remont naszej duszy, odnowienie wiary, nadziei i miłości, odbudowanie nieraz z gruzów świątyni, którą jesteśmy od chrztu świętego, aż po kres naszych dni.

Święta są oczyszczeniem naszych dusz przez Jezusa

Tym bardziej, że kolejne święta oznaczają, że minął kolejny rok życia. Jesteśmy już po wielu wigiliach, a szczególnie zapisują się w nas wspomnienia lat dziecięcych, kiedy z napięciem otwieraliśmy okno, żeby “aniołek” przyniósł nam prezenty. No i nieodłączne ubieranie choinki - przecież klejenie ręcznie robionych łańcuchów, czy malowanie “bombek” to była nasza dziecięca pasja, którą przekazujemy następnym pokoleniom.
Zmienia się świat, który biegnie do przodu, ale nie przemijają tradycje bożonarodzeniowe: tak samo jak przed laty siadamy do wigilijnego stołu, dzielimy się opłatkiem, rozmawiamy i kolędujemy. Istota tych świąt - Wcielenie Boga w człowieka, zrodzonego z Panny czystej, pozostaje taka sama niezmiennie od stuleci, a w Polsce od co najmniej kilkuset lat w obecnym kształcie zwyczajowym. Czas cykliczny, który powraca, pozwala przestać ciągle gnać do przodu, ku obiecywanej stale przez utopistów ‘świetlanej przyszłości’, która stale się oddala wraz z horyzontem; czas kolisty, który wdziera się w naszą powszednią teraźniejszość zza innej perspektywy, “nie z tego świata”, pozwala zwolnić w tym szaleńczym biegu za kolejnymi nowościami doczesnymi, pozwala zatrzymać się i spojrzeć wstecz, na lata, które po sobie następowały, snuć refleksję o przemijaniu wszystkiego oprócz wiecznej “dobrej nowiny”, że Bóg zna nas lepiej niż my samych siebie i że jest On bliżej nas niż my samym sobie.
Niekiedy zapominamy o istocie tego świętego czasu - prawdzie, stopniowo odkrywanej przez pokolenia, że pojawił się na świecie Bóg-Człowiek, który żył, działał i zmarł za wszystkich, aby odnowić “oblicze ziemi” i uczynić widzialnym odwiecznego Niewidzialnego, Stwórcy wszechrzeczy. istotne przy tym jest wniknięcie w siebie, aby tam szukać rozmowy z Tym, który jest, który był i Który przychodzi do wszystkich, którzy nie dali sobie wmówić, że wiara w XXI stuleciu, a jednocześnie początkach III tysiąclecia, to przesąd i zabobon, dobry dla otępiałego ludu. Każdy, kto dopuści taką możliwość, że nie uczestniczymy po prostu w zbiorowym złudzeniu, ma szansę odmienić swoje życie; choć często na zewnątrz nic się nie zmienia widzialnie, istota nasza przeniknięta jest już czymś nieprzemijalnym. Życząc sobie wszystkiego najlepszego, choć raz powiedzmy wprost: “chciałbym Tobie życzyć wiecznego szczęścia z miłosiernym Bogiem”. A nie tylko “lepszej pracy, dobrego męża czy nowego mieszkania”. Jeszcze raz zatem chciałbym wszystkim w tym miejscu życzyć po prostu “wiecznego szczęścia w chwale nieba”, którego “ani oko nie widziało, ani ucho nie słyszało”.

 

 

Posłuchaj jego śpiewu

 

“Nie widzą Cię moje oczy
nie słyszą Cię moje uszy
a Jesteś pieśnią mej drogi
i Jesteś światłem mej duszy”.